Pokaż mi swój ogród…Parafraza banalnego porzekadła ma więcej sensu niż się zdaje. Przynajmniej tak twierdził historyk Milburg Francisco Mansfield, który doszedł do wniosku, że rodzaj zakładanych ogrodów mówi o ludziach określonej epoki i kraju, wszystko.
Okazuje się, że istnieje psychologia ogrodu. Interesujące jest to, że zarówno Francuzi i Anglicy podążali przez większość stuleci odmiennymi drogami estetycznymi.
Jaki obraz tych dwu nacji dają zakładane przez nich ogrody?

Ogrody angielskie i francuskie.

Zasadnicza różnica między stylami i szkołami kompozycyjnymi polega na tym, że myśl francuska strukturyzuje krajobraz, dzikość i pierwotność według francuskiej szkoły musiała być ujarzmiona. Francuzi z wielką pasją przycinali i tworzyli żywopłoty, koncentryczne kręgi żywopłotów. Znajdowali także wielką przyjemność w projektowaniu zawikłanych ogrodowych labiryntów. W kompozycji ogrodu francuskiego olśniewać miał przebijający przez projekt umysł człowieka. Wielkość człowieka emanowała poprzez nagięcie natury do swojej woli. Tak myślał też główny projektant Wersalu André Le Nôtre.

Przez pewien czas ta koncepcja znajdowała uznanie także u Anglików. Epoka Stuartów ceniła formalny i geometryczny styl francuski.
Szybko jednak zaczęto szukać inspiracji w antyku, jak też wzorować się na włoskim Renesansie, co w połączeniu z kultem natury dało niepowtarzalny rys angielskiemu ogrodowi. Najwięksi projektanci ogrodów uważali się za artystów, swoje dzieło traktując jak wiersz pisany naturą. [b]Angielski ogród[/b] miał pobudzać do marzeń, inspirować, miał być przestrzenią swobodnie ulatujących idei, a nie miejscem kultu konserwatyzmu i nudy. Nic nie sprzyjało podobnym aspiracjom tak jak idylliczne zagajniki, ukryte stawy, świątynie ku czci zapomnianych bogiń, albo oplecione dzikim listowiem ruiny wczesnośredniowiecznego opactwa, których odkrycie zawsze stanowiło niespodziankę.
Angielski ogród miał wcielać romantyczną idyllę, francuski natomiast odwzorowywać ideały oświeceniowe.
Jednak te dwie odmienne koncepcje piękna czasami się krzyżowały.
Królowa Maria Antonina miała swój mały ogród w stylu angielskim w zakątku Wersalu, gdzie wcielała w życie swoją idylliczną fantazję i odgrywała rolę pasterki.
Kwintesencją ogrodu angielskiego stała się nastrojowość, sentymentalizm i romantyczna harmonia przyrody.

Angielskie ogrody w Polsce.

Mimo, że w Polsce czerpano z bogatego spektrum dokonań architektów krajobrazu z obu krajów to do wyobraźni bardziej przemawiają angielskie ogrody krajobrazowe. Poza tymi szeroko omawianymi, jak Arkadia czy też Park Puławski lub ogród w Jabłonnie, mamy w Polsce przykład angielskiego ogrodu w stylistyce inspirowanej Dalekim Wschodem jakim jest ogród angielsko-chiński w Wilanowie.

Ogród powstał na zamówienie księżnej Izabelli Lubomirskiej i jest utrzymany w stylu neorenesansowym. Przestrzeń parkowa jest ucieleśnieniem romantyzmu. Zaprojektowany przez Szymona Bogumiła Zuga (projektanta Arkadii) posiada typowe cechy kompozycyjne ogrodów sentymentalnych. Uderza w wilanowskim parku niewymuszona swoboda – wijące się leniwie ścieżki, brak drzew stojących w szyku.
Projektant nie forsował niczego na siłę – zaprojektował park włączając w jego obręb istniejące zbiorniki wodne, takie jak stawy czy potoki. Także spadki terenu, albo nieoczekiwane wzniesienia nadały kompleksowi parkowemu autentycznego charakteru.

Szczególnie warte uwagi okazały się cenne drzewa sadzone w celu utworzenia rajskich gajów. Niektóre z wyjątkowo rzadkich egzemplarzy posadzono w oddaleniu od pozostałych by uwydatnić ich piękno, ale też umocnić efekt malowniczości i zaakcentować majestatyczność przyrody.
Piękno takiego pejzażu polega na braku struktury, albo po prostu struktura tak idealnie i naturalistycznie imituje wzorce przyrody, że nie da się odróżnić tego, co sztuczne i powstałe w umyśle człowieka od samorzutnej działalności natury. To, co wykwitłe na łonie ziemi stapia się harmonijnie z tworem człowieka. Na odwiedzających takie kompozycje działają kojąco.

Podsumowując – gdyby sugerować się trendami ostatnich stuleci w ogrodnictwie trzeba by stwierdzić, że epoką, która najlepiej definiuje Francuzów jest Oświecenie z jej dyktatem rozumu, który musi zatryumfować. Piękno ma znaczenie tylko wtedy kiedy powstało w umyśle filozofa. Ewentualnie można by jeszcze dorzucić rokokowe upodobanie do przepychu.
Natomiast Anglików należałoby postrzegać rzez pryzmat dzikości serca, lektur powieści Charlotte Brontë oraz burz z piorunami. Nie jest to raczej prawda, ale daje interesująca perspektywę do dyskusji o narodowym charakterze.

Angielski ogród mimo, że podlegający silnym i wzajemnie wykluczającym się wpływom na przestrzeni wieków zachował swój własny odrębny charakter chyba tylko dzięki temu, ze poza stylem kompozycji czy układem oraz doborem roślin wyróżnił się pewnego rodzaju kreacją nastroju psychicznego. Wejście do ogrodu miało wywoływać określony pejzaż umysłu, stwarzać inspirację do określonych reakcji – prowokować zadumę, albo żartobliwą frywolność czy też – jak w subtelnym ogrodzie rustykalnym – ulegać złudzeniu, że czas się zatrzymał kilkaset lat. Ogród angielski jak tego chcieli jego najwięksi projektanci cechowała swego rodzaju poetyka, co było oczywiste dla licznych malarzy, poetów i pisarzy, którzy czynili go bohaterem swoich dziel i wynosili na piedestał jako symbol Anglii.

Ogrody są jak się okazuje zapisem stanu ludzkiego ducha utrwalonym w krajobrazie. Odwiedzając ogrody możemy więc czytać w nas samych.